Twarda nieskończoność

słów cierpkie łuny sprzężone z mdłą ciszą
brąz światła w oczach bursztynów spojrzenie
jeszcze nie kończy się a już się zaczyna
wzniosłość ukochania oswaja z okrzykiem

na strunach tęsknoty cierpienie wygrywa
psalm rdzawych dźwięków trącanych oddechem
jeszcze nie zaczął się a już dogorywa
czekanie na zwykłość jak na ciężki wyrok

wzrok wpatrzony w niebo przybity gwoździami
trzy zielone płatki trójlistnej koniczyny
spojone nicią codzienności tak uparcie szarej
patrzy na ptaki chciałaby ulecieć

trzy czwarte księżyca zwykły dzień tygodnia
jak milion źdźbeł trawy na zielonej łące
nie do odróżnienia granitowe kostki
ciągną się i ciągną w twardą nieskończoność


Adnotacje

Średnia ocena: - Kategoria: Życie Data dodania 2008-02-12 21:20
Komentarz autora:
Napisz wiadomość Dodaj do listy znajomych Strona glówna < Adnotacje > wiersze >
Yenna | 2008-02-15 10:10 |
Mnóstwo słów splecionych - dla mnie aż za dużo. Wiersz o nieskończoności sam bywa nieskończony.
Brak komentarzy
Aby dodać komentarz zaloguj się
E-mail Hasło Zarejestruj się