Pewne sytuacje
każde spotkanie na korytarzu
ogólna nieprzyjemność
dwóch wartych siebie panów
emer pepe - cholera!
nie mówiąc o innych sytuacjach
które zwalają mnie z nóg
odbierają chęć na cokolwiek
wtedy w pamięci powracają
jak bumerang
rzucony raz a celnie
który wywołać miał burzę
i zakrył niebo nade mną
szarą i grubą warstwą chmur
zmuszając mnie do deszczu
mimowolnie
skrapianego z oczu
ile trzeba mieć w sobie
draństwa i obłudy
by doprowadzić kogoś
do zmagania się z uciążliwością
udowadniania
że nie jest się wielbłądem
przesłanką zawiść
czy poczucie własnej małości?
pytanie otwarte
zwłaszcza w momencie
gdy pewne sytuacje
rozdrapują pazurami blizny
po zadanych ranach
Adnotacje
|