Wiciowe...

Ucichły głosy
ściana słów ukrytych
więc dodałem w myślach
raźniej mi
rozmawiać chcę
unieść głowę i uszy
nachodzi mnie ochota
na życie bez tchu
wciąż bez twarzy mima.

Od czasu do czasu
przebłyski dają się we znaki
ślepy optymizm wprost
na dzień zagłady
po całym dniu zmarnowanym.

Zamroczony banalnością
znów wenę mi odebrano
zawsze na straży
powtarzałem sobie strzępy
póki my żyjemy.

W natarciu suszy
słowa na szczycie
oddane z bliska
mój celny strzał w nie sztukę
powodem znów
by rozsyłać wici
szemrana kampania...


Marpouk

Średnia ocena: - Kategoria: Życie Data dodania 2008-03-22 13:31
Komentarz autora:
Napisz wiadomość Dodaj do listy znajomych Strona glówna < Marpouk > < wiersze >
Aby dodać komentarz zaloguj się
E-mail Hasło Zarejestruj się