krzyż, taki jak wasz, masz?
piękny, przeogromny
wystrugany wspomnieniami
żalami, czasem upokorzeniami
nie oheblowany, z drzazgami
drwin, szyderstw i śmiechów
czasem wyzwiskami
cień rzuca na waszą kpinę
mam najpiękniejszy krzyż
zazdrościcie?
wy tyle na swoim nie pomieścicie?
nie dźwigam go, ja go czuję
wszystkie swoje grzechy
otwarcie – na nim wypisuję
nie wstydzę się go nieść
nie wstydzę się jego wielkości
on jest moją podporą
w mej drodze ku wolności
czasem się potykam
chcę upaść na ziemię
zadowólcie się wtedy
i rzućcie we mnie kamieniem
lecz w miarę waszego rzucania
ma dusza będzie nie do odkopania
tirarira
|