zmierzch
Jeszcze gorącym przykryłam
wspomnień puchem ścieżynę
co wiodła mnie do bram twoich
całkiem niedawno, szczęśliwie
by ból omamić nadzieją
wtuliłam twarz w miękkość westchnień
myśli oddechem kołysząc
jesienno bukowym szelestem
przed burzą chciałam zdążyć
na jutro z prognozą pogody
lecz wpadłam w smutku kałużę
w usta nabrałam wody
nut ukojenia dzwoneczki
w obawie chmurnej zastygły
cisza opadła zwątpieniem
oczy,zmierzch czasu przykrył
spojrzałam w mglistość utkaną
szarość w serce spłynęła
i nieuchronnie przystanął
zegar naszego istnienia
finezka
|