Spóźniona miłość
Nad nią już tylko milczenie
w czarnej z atłasu sukience
bez skrępowania krępuje
usta, spojrzenie i ręce
Już nad nią gwiazdy przyszłości
nocne zgasiły lampiony
nie po to by jutro powrócić
lecz by zapomniec te strony
Pod nim zaś ziemia spuchnięta
trawą pożółkłą od środka,
w źrenicach nie do przełknięcia
głęboko rozlana rozpacz
Resztki spękanej nadziei
w czekaniu na cud zioną ducha
już nad nią proch wije wieńce
w żałobnych deszczu strugach
Daremne wołanie nie odchodź
bezdźwięczny krzyk przerażenia
jak suchy listek na wietrze
tak kruche są nasze istnienia
I nim sie człowiek sam ocknie
z amoku życia wybudzi
za póżno już jest wielokrotnie
na miłość bliskich ludzi
finezka
|