Przebudzenie

Sny wymykają się
powoli
te lepsze barwy
giną tymczasem

chłodny powiew
na ciepłej skórze
kropelki potu
tętniącej krwi

zanika oddech
starożytnych bogów
szepczących do ucha
o niepamięci

leniwe promyki
wdzierają się
bezwiednie kalając
spokojną skroń

nie ma już duchów
ukrytych w alkowie
bezwonnego dotyku
anielskich piór

wszędobylskie głosy
rozbijają mury
królestwa
niewinnej ciszy

Z otwartą powieką
nie widzę mroku
wolę malować
paletą czerni...


Adam Cray

Średnia ocena: 9
Kategoria: Życie Data dodania 2005-11-08 03:20
Komentarz autora:
Napisz wiadomość Dodaj do listy znajomych Strona glówna < Adam Cray > wiersze >
nuska | 2005-11-20 09:26 |
Pięknie, czerń, nie wiem dlaczego tak jš uwielbiam...
bzdura | 2005-11-09 00:47 |
czekam na takie kolejne:) swietnie
Adam Cray | 2005-11-08 15:59 |
Tak uœmiech...właœciwie to moje celowe zamierzenie. Być może, za pierwszym przeczytaniem wiersz traci rytmicznoœć, ale dzięki temu, że nie ma interpunkcji można go odczytać na różne sposoby.
Kara Kaczor | 2005-11-08 10:59 |
tak, to jest właœnie to co chciałam poczytać, zanurzyć się po uszy w poezji :) pozdrawiam
uœmiech | 2005-11-08 09:38 |
Odnoszę wrażenie jakby w strofach raz dwa ostatnie wersy były dopełnieniem pierwszych, a raz stanowiš całoœć, jednoœć strofy. Gubi mnie to, co nie znaczy, że innych czytelników. Wiersz nio, nio, absorbuje, jestem na tak :) Pozdrawiam
Brak komentarzy
Aby dodać komentarz zaloguj się
E-mail Hasło Zarejestruj się