Brzaskiem malowane...
Słońce wschodzi nad ogrodem,
krzaki malin ciepłem złoci.
Znika nocy cień spóźniony
pieszcząc stopy bose chłodem.
Wśród brylantów rosy kroci
dźwięczą ciszy megafony.
Świt soczyście roziskrzony.
Chociaż nagle się zbudziło
radio ptasie,jak westchnienie
żurawiowy klangor echem
znad jeziora słychać było,
milsze głosu twego brzmienie
wypełnione kpiącym śmiechem,
z moim splata się oddechem.
Zasłuchałam się zachłannie
więcej pragnąc wciąż i jeszcze,
słów,co dreszcz wywoływały.
W snach je słyszę nieustannie,
we wspomnieniach ciągle pieszczę,
słowa władzę zachowały,
myśli me zdominowały.
Nieświadoma czasu biegu,
ocucona niespodzianie
widzę pełnie dnia dojrzałą.
zaskoczona,w chwil szeregu,
szukam godzin zagubionych
tak przyjemnie - nieudanie.
Bo godzina chwilą małą,
gdy oddałam siebie całą...
Wszelkie prawa zastrzeżone. Rozpowszechnianie i kopiowanie całości lub części niniejszej publikacji, oraz wprowadzanie jakichkolwiek zmian jest zabronione bez pisemnej zgody autora. Zabrania się jej publicznego udostępniania w Internecie w myśl praw autorskich zawartych w
Dz.U. 2006 nr 90 poz. 631.
rudaraija
|