Buntowniczka...
Trampki czarne
i sznurówek biel surowa,
szybkie kroki,rytm gwałtowny
wystukują na chodniku.
Bo poczucie szczęścia marne
dziś zgasiły gniewne słowa.
Grymas ust twych tak wymowny,
łez wylejesz w noc bez liku.
Pochylona nisko głowa,
opuszczone masz ramiona,
w krtani dławi suche łkanie.
Nie pozwalasz przejść mu w krzyk.
Zacząć chciałabyś od nowa,
strach,nienawiść,ból pokonać.
Jednak wiesz,że nie jest w stanie
żaden sprawić cud,by znikł.
Mokre otrzyj swoje oczy,
podnieś głowę,prosto stań.
Jesteś silna,i wiem o tym,
że choć nie raz się potoczy
łza bezsiły i głos łkań,
nie połamie kręgosłupa
twojej duszy żaden drań.
Przyjmiesz ciosów ile zdołasz,
zawsze wstaniesz,jeśli padniesz
i uśmiechniesz się ze wzgardą.
Spojrzeć w oczy mu podołasz,
i świadomie,i odważnie
w gębę spluniesz mu z pogardą.
Niezłomnością bydlę złamiesz.
Wszelkie prawa zastrzeżone. Rozpowszechnianie i kopiowanie całości lub części niniejszej publikacji, oraz wprowadzanie jakichkolwiek zmian jest zabronione bez pisemnej zgody autora. Zabrania się jej publicznego udostępniania w Internecie w myśl praw autorskich zawartych w
Dz.U. 2006 nr 90 poz. 631.
rudaraija
|