Superłącze...
Cicho,szaro,nawet nudno.
Wygrać z czasem walkę trudno,
wolno wloką się minuty,
męczą drętwe mnie dysputy.
Nagle wszystko się zmieniło,
słonko jakby zaświeciło,
już szczebioce klawiatura,
mina nie jest już ponura...
Uśmiech snuje się pocieszny,
temat znowu będzie grzeszny...
w lekkim tonie rozmawiamy,
często się przekomarzamy,
bo kochamy śmiech i żarty,
smutek,temat to wytarty,
więc zsuwamy na bok żale
i się nie smucimy wcale.
To fenomen jest niemały,
że ktoś tak jak ja nieśmiały
momentalnie i bez wniku
jego ma na celowniku.
Nie wiem jak go tu nie lubić,
trzeba chyba rozum zgubić,
by odwrócić się od niego...
Jesteś bossski,mój kolego!
Promienieję całą sobą
kiedy piszę z tą osobą,
humor bardzo mi poprawia,
obecnością swoją sprawia,
że zaczynam,tak jak chora,
szczerzyć się do monitora.
Rozmawiamy potoczyście,
czasem ostro i soczyście,
czasem zaś subtelnie miło
by za dużo głupstw nie było.
Rozśmieszamy się wzajemnie
ciepło robi się przyjemnie,
gdy dwuznacznie zabrzmi zdanie
w myśli jawi się kochanie.
Płynie dialog,weną tryska
przyjaciela we mnie zyskał,
wyobraźnią swą wspaniałą
siecią mnie omotał całą,
opowieści jego żywe
przed oczami jak prawdziwe
jawią miłym pokuszeniem,
więcej rozmów mym pragnieniem...
Kiedy długo go nie widzę,
smucić wcale się nie wstydzę
bo brakuje mi ogromnie
tego,jak on mówi do mnie.
Dużo chodzi po mej głowie,
czasem nawet nie wysłowię
ile razy się zdarzyło
o nim mi pomyśleć miło....
Wszelkie prawa zastrzeżone. Rozpowszechnianie i kopiowanie całości lub części niniejszej publikacji, oraz wprowadzanie jakichkolwiek zmian jest zabronione bez pisemnej zgody autora. Zabrania się jej publicznego udostępniania w Internecie w myśl praw autorskich zawartych w
Dz.U. 2006 nr 90 poz. 631.
rudaraija
|