77. Ach,te oczy...
Wciąż się cudnie do mnie śmiały
czy naprawdę,czy kłamały...
usta cicho mi szeptały
podkreślając urok cały
Białe rączki i paluszki
się tuliły do poduszki
cały ogrom pieszczot kusił
do działania umysł zmusił
Wstań niebożę już z łóżeczka
piękna czeka cię laleczka
powitania wymów słowa
no i przedstaw się od nowa
Czasu już mineło tyle
w słocie,kurzu gęstym pyle
by się spotkać z barbi lalą
możliwości wielką skalą
Cóż jej powiem,cześć kochanie...
zanim ranek zorzą wstanie
tak szybciutko sobie myśle
zanim sen wspaniały pryśnie
Usta milczą,oczy mówią
myśli płyną drogą żłówią
ręce pieszczą choć w bezruchu
przesuwając się po brzuchu
Głaszczą,szczypią,uwielbiają
spazmem wzlotu cię błagają
jeszcze daj czułości ciała
więc oddała mi się cała
W objęć ramion mych zakryła
tak rozpromieniona była
cudnie mnie kochała róża
choć za oknem była burza
Zmysły oszalały w trakcie
ostatniego szału akcie
cóż powiedzieć teraz mogę
zgubiliśmy naszą drogę
Nie ma winy w tym nikogo
dziś płacimy za to drogo
sny miewając wielce złudne
jakże piękne i przecudne
Niechaj nadal tak zostanie
wracaj chociaż w snach kochanie.
Piła 16.01.2009r.
Z tomiku; Pamiętaj mnie...
Słoneczko
|