Los
Bóg odszedł i zostawił nas w rękach losu,
Ciemność ogarnia nas wszystkich.
Teraz każdy upada pod ciężarem ciosu,
Piękno nocy olśniewa nas i wchodzi do naszych myśli.
Nie pamiętam dotyku rąk,
Nie znam już smaku pocałunku dnia.
Księżyc zatacza kolejny krąg,
To oduża mnie jak narkotyk.
Duchy opuściły ten świat,
Miłość i wiara odeszły wraz z Bogiem.
Przede mną jeszcze drogi szmat,
Uczucia na ziemi zmieniły się w trwogę.
Czarne chmury zakryły blask gwiazd,
Pełen ciepła szept przemienił się w zimny krzyk.
Nie można już wrócić do swych gniazd,
Nie ma powrotu, nienawiść podnosi łeb niczym byk.
Już dalej nie mogę brnąć w ten mrok,
Czuję, że to już mój koniec.
W niebiosach już dawno nie mieszka Bóg,
Już nikt nie będzie nas bronił.
Wiem, że nie czeka mnie już nic po tamtej stronie,
Upadłem na kolana i nie mogę wstać.
Zgasł już świata tego płomień,
Zmęczyłem się nocą, w mej głowie pustka, już chyba czas spać…
Pein
|