delirium
Chyba utopię
swoje gardło
w procentach niepoliczalnych.
Urosną mi skrzydła
i szybować będę
nad problemami,
ulicami
i ściekami,
w których każdy przechodzień
porzuca swój balast
zwany sercem.
Daleko
od bagna fałszu,
żalu, smutku, rozpaczy
i taplających się w tym istot.
Pofrunę
do nieistniejącego wieżowca szczęścia,
gdzie będę tańczyć pogo
z trójnogimi stworami
o lazurowych tęczówkach.
Bez myśli.
Bez wspomnień.
Bez absurdów.
Bez pragnień.
Jedynie wrzeszcząc
ulubione piosenki,
które nie będą mi się kojarzyć
z niczym.
Wrócę tylko na chwilę,
by pochłonąć jeszcze parę wiader,
bo niestety smutki mają
kamizelki ratunkowe.
{24 lipca 2009r.}
delusion
|