kiedyś dojdę do perfekcji
kiedyś dojdę do perfekcji
wchodzę do ogrodu
by emocje wymienić z kwiatami
codziennie nowych barw nabierających
podchodzę do bzu bo umiem liczyć do pięciu
płatków szczęścia które niby przynosi
uczę się od niego bezimienności
staram prościej świat pojmować
szara plama wspina się po drzewie wiśni pięknie kwitnącej
ciepły przyjaciel szepce by dać wiarę
przynosi zapach niezapomniany
i mówi głosem bez miary
współmiernością obdarowana
obserwuję bezsens szczęścia nie tylko z mojej winy
a niektóre źdźbła zostały...
tak
kiedyś dojdę do perfekcji w milczeniu
graszyka
|