Nie ma już nic.
Nie ma już nic.
Tylko gołębie dławią się skrawkami kartek.
Kształty się pokruszyły,
A szarości wyblakły
Jeszcze dotkliwiej.
Nikt nie płacze
Poza jedną żałobnicą
W płaszczu z win.
Wiatr gra jej we włosach.
I przemyca czasem zapachy zmyślone,
By rozpacz rosła w siłę.
Nie ma kwiatów.
Ani cichych szeptów.
Nawet zegarek przestał chodzić.
Zostaje tylko łoskot tramwai
I skrzypienie butów.
Skostniałe palce
Nie uczynią już nic
Poza obejmowaniem papierosa.
Minuty wyczekane
Owocują jedynie
W przelewane słone strumienie po kątach.
Nie ma już nic.
Tylko liście urządzają
Wyścigi na smutnych chodnikach.
delusion
|