kochanie...

Płynie ciepła jeszcze krew
po dłoniach mych,
cała drżę,
jak wtedy kiedy byłam w Twoich ramionach,
tylko teraz bardziej nerwowo.
Czuję coraz silniej swoją śmierć,
która stoi tuż za mną i opiera się o ścianę.
Śmieje się sama do siebie widząc tak łatwe żniwo.
A ja idiotka tak łatwo jej się oddaje.
Lecz jeszcze walczę coraz bardziej tracąc oddech i świadomość.
Próbuje wydobyć z siebie jakikolwiek dźwięk, bo wiem, że za ścianą jest ktoś
kto wyrwie mnie śmierci.
Ale czy nie będę próbowała znowu oddać tak łatwo mojej duszy?
serca zaprzedanego miłości niespełnionej?
Odpływa moja świadomość,
lecz ostatkami sił przypominam sobie Twoją
serdeczną twarz w płomiennym uśmiechu,
oczy które dotykały mego serca i ramiona,
w których czułam się tak bezpiecznie.
Widzę Cię i wiem, że nie chciałbyś zobaczyć mnie w takim cierpieniu.
A jednak sama je sobie wybrałam
i Ty nie dowiesz się niczego,
bo tak będzie Ci łatwiej żyć.


kopytsiunia

Średnia ocena: - Kategoria: Inne Data dodania 2010-01-04 00:51
Komentarz autora:
Napisz wiadomość Dodaj do listy znajomych Strona glówna < kopytsiunia < wiersze >
Aby dodać komentarz zaloguj się
E-mail Hasło Zarejestruj się