Jak gwiazdy...
Jesteśmy jak gwiazdy. Świecimy na niebie
najjaśniejszym światłem, jakie tylko znamy,
gdzieś pośród przestrzeni, niedaleko siebie,
tworząc konstelacje; nigdy tacy sami.
Umieramy rankiem. Słońce nas przegania.
Zazdrości nam blasku, szarpie nieboskłony.
Ono dnia pilnuje, lecz nocy się kłania.
Odchodzimy w ciszy. Nasze są wieczory.
Żyjemy w ciemności. Mrok jest naszym domem.
W nas jest wszystka mądrość i wszystkie marzenia.
My słuchamy modlitw nigdy nie spełnionych.
My słuchamy modlitw gotowych spełnienia.
Bezgłośnie wkradamy się na firmamenty
zapanbrat z Księżycem, tarczą szczerosrebrną.
Błyszczymy jasnością, relikwie przeklęte,
tam gdzie ludzkie ręce nigdy nie dosięgną.
Nie trzeba nam wierszy, skrzydeł nie potrzeba.
Żyjemy przez wieki, wcześnie umierając.
A ty myśl życzenia, gdy spadają z nieba.
A ty myśl życzenia, gdy gwiazdy spadają...
Metis
7 III 2005
Metis87
|