Czas umierania

Obudź się. Nie śpię. Śmierć nie sypia.
Spójrz na mnie. Patrzę. Znikam we mgle.
Nim się w klepsydrze piach przesypie,
nim moje serce nóż dosięgnie,
w strzępach człowieka żyje demon,
ciemność wyziera z chłodu źrenic;
suchy i zwiędły liść jesienią
z hukiem uderza w twardą ziemi
skorupę. Zostaw sznur na stole.
Pójdziemy zaraz. Ojciec, matka,
za nami pobiegną oboje.
Szczeliny w drzwiach wystarczy zatkać
i nie zakręcać w kuchni gazu.
Już dosyć było męczenników.
Życie bez celu, bez wyrazu.
Niech wasze szczątki na śmietniku
gniją. Niech psy obgryzą kości.
Gdy znów się miną dwie wskazówki,
w godzinie duchów do wieczności
wstąpisz. A ścierwo zjedzą mrówki.
Zakreśli wreszcie twoja dusza
znak zapomnianej swej pamięci
i pozostanie ziemia sucha
na twoim grobie. Niech się święci
czarne profanum potępieńcze.
Gdy się obudzisz z sercem w dłoni,
gdy umysł zaśnie w strasznej męce,
śmierć poznasz i swój ujrzysz koniec.

3 IX 2005


Metis


Metis87

Średnia ocena: 7
Kategoria: Śmierć Data dodania 2010-05-07 13:34
Komentarz autora:
Napisz wiadomość Dodaj do listy znajomych Strona glówna < Metis87 > wiersze >
wezdiw | 2010-05-07 18:01 |
Mocny. Trafny i nie da się przejść koło niego obojętnie. Brawo!
jachwilaulotna | 2010-05-07 13:44 |
Strasznie mi się podoba!
Brak komentarzy
Aby dodać komentarz zaloguj się
E-mail Hasło Zarejestruj się