Poetyzacja chleba powszedniego
Przysięgi składam pięknu refleksji zadumy
przynajmniej kilka razy dniu posiwiałemu
topię cierpienie tych wartych jedynie zguby
podłych skrytożerców bezecnego haremu
często siedzę sobie w jądrze samej ciemności
nie wiem czego szukam, się przyglądam zwyczajnie
przyozdabianym kurom, w ich całej nagości
lecz śmiać się z nich nie mogę - wpadam w monomanię
z chełpliwością się obnoszą pióropuszami
jak zabawnie ich słodkie smakują kordiały
powiew krainy usłanej płaskowyżami
gdzie ptactwa sztukę pokrywają imperiały...
nie mieszczą się w dolinie trudniejsze prywacje
nadto i uciechy nie są wyszukiwane
to nie subiektywne myśli, egzageracje
gołego oka smutne, ale - wnioski zebrane
mądrze pastwić się nad losem dziwek, filistrów
tępić ich bezeceństwa moralitetami
zoilować słowem, cnotliwością swych zmysłów
stawiać wszystkich pod sobą zwiąc się wybrańcami
Borkoś
|