KRAINA ID

Siadam na krześle przy stole,
Biorę papier i pióro do ręki.
Widzę jak w pokoju latają mole,
A ja piszę i wylewam swoje męki.

Widzę Cię jako moje wspomnienie
I zamieniam się w westchnienie.
Jesteś boginią w rydwanie, matką bogów,
A ja jestem słowikiem twych songów

Usypiam Cię mym śpiewem
Łoże robię z moich ramion.
Nasza miłość odbija się echem
Kiedy idę przez rozpaczy kanion.


Ty w śpiącą Psyche zamieniasz się,
A ja w Erosa, który nachodzi cię.
Czuję dotyk twych rąk, ust twych
I nie potrafię zliczyć myśli mych.


jozek68

Średnia ocena: 9
Kategoria: Miłosne Data dodania 2010-05-25 00:05
Komentarz autora:
Napisz wiadomość Dodaj do listy znajomych Strona glówna < jozek68 > < wiersze >
Adamo70 | 2010-06-14 11:14 |
zgrabny i fajny przekaz ...
wezdiw | 2010-05-27 11:06 |
Bardzo dobry, szczególnie ostatnia strofa ;) Tylko rymy "westchnienie" i "songów" brzmią na siłę.
Brak komentarzy
Aby dodać komentarz zaloguj się
E-mail Hasło Zarejestruj się