Las

I
Gdzieś na krańcu tego świata
Rósł wspaniały, wielki las
Jego życia długie lata
Drzew w nim wiele różnych ras.

II
Jedne wielkie baobaby
Obok białe mądre brzozy
Na wschód drobnych wisien gromady
Były ich tam trzy obozy.

III
Nad nimi rządził srogi drwal
Silną ręką łamał stal
On wciąż sadził nowe drzewa
Oraz dawał im co trzeba.

IV
Do pomocy jego syn
Co szlachetny ma swój czyn
Razem z nimi biały ptak
Który sprawdzał każdy szlak.

V
Kiedy ojciec syna posłał
By ten wodę w lesie rozlał,
Drzewa dzikie, zbuntowane
Pokarały jego same.

VI
Podczas gdy był pośród nich
I niósł wodę tam gdzie trzeba
Nagle trzask- gałęzi krzyk
Syna drwala tak pogrzebał.

VII
Konał po drzew stertami
Na nim dębu krzaki, ciernie.
On rozlewał tylko łzami
Teren suchy- ojcu wiernie.

VIII
Ojciec dziecka zaginięciem
Wielce zaniepokojony
Poszukiwał go z przejęciem.
Po trzech dniach odnaleziony.

IX
Widząc syna leżącego
Wielce się tym on zasmucił.
Rzeką łez z żalu wielkiego
Dziecko jak ze snu ocucił.

X
Po dziś dzień radzą we dwoje
Nad drzew i krzewów końcem
Ptak im daje skrzydła swoje
Co pociesza je jak słońce.

XI
Drzewa wierne i szlachetne
Do ogrodu przesadzają.
Krzaki zdradzieckie i szpetne
Do pieca pod płomień wrzucają.


tyler_durden

Średnia ocena: 8
Kategoria: Inne Data dodania 2010-06-14 15:44
Komentarz autora:
Napisz wiadomość Dodaj do listy znajomych Strona glówna < tyler_durden < wiersze >
wezdiw | 2010-06-27 13:47 |
Podoba mi się pomysł na historię, atmosfera, którą udało ci się zbudować i puenta ;) Tylko wers 3 i 28 są na siłę dostosowane do rymowania się.
Brak komentarzy
Aby dodać komentarz zaloguj się
E-mail Hasło Zarejestruj się