Post mortem

Strach wykrzywia usta w szyderczym uśmiechu,
jadem umocnione zęby wbija w skroń.
Matowy blask świecy kona bez pośpiechu.
Śmierć wyciąga swoją trupioszarą dłoń.

Krzyk rozdziera płuca, ale gardło milczy.
Mózg szuka powodu, nie znajduje nic.
Ucho słyszy tylko skowyt, jazgot wilczy.
Dusza jest za słaba - też zaczyna wyć.

Łączy się z innymi. Ciemność nieprzebrana
jasną jej istotę przyobleka w pleśń.
W potępieńczym chórze, pod skrzydłem Szatana,
cierpiąc nieskończenie, śpiewa wieczną pieśń.

* * *

Gdy zasypia rozum, budzą się demony,
wracają umarli pożeracze snów.
Łza, nim dotknie ziemi, staje się popiołem.
Czy to oczy płoną, czy to słońce znów?



19 IV 2005


Metis


Metis87

Średnia ocena: 10
Kategoria: Śmierć Data dodania 2010-07-01 18:47
Komentarz autora:
Napisz wiadomość Dodaj do listy znajomych Strona glówna < Metis87 > < wiersze >
wezdiw | 2010-07-13 20:07 |
Oryginalne podejście do śmierci, ale co ważniejsze - wykonanie równie dobre jak pomysł. Brawo!
Brak komentarzy
Aby dodać komentarz zaloguj się
E-mail Hasło Zarejestruj się