Czas

I głos twój słyszę w szumie alpejskiej kaskady,
I włosy mi się jeżą, kiedy się oglądam,
I postać twoją widzieć lękam się i żądam.

Kiedy siedziałem na rogu ulicy
Poczułem zapach pobliskiej kostnicy
Nagle wiatr rozdarty marzeniami zawiał
Tych co wczoraj czas przebrzydły zabrał
Płakali, krzyczeli, zrozumieć nie mogli
Lecz dla niego nic już nie znaczyli oni
Tak to już jest z tego ambarasu
Nikt już żywy nie wyjdzie zawczasu
Zamilknie, zawyje - lecz tylko przez chwilę
By pokazać co kolejnych napotka za niecałą godzinę
Oni nieświadomi, rozbawieni, skoczni
Przez świat idą z podniesioną głową - żałośni
Za moment czas podrzuci im swoje pompatyczne koło
Potoczy, zaturla, zaśmieje wesoło
I raz, dwa zginą wszyscy stojąc tak wokoło


peggybrown

Średnia ocena: - Kategoria: Inne Data dodania 2010-09-02 19:31
Komentarz autora:
Napisz wiadomość Dodaj do listy znajomych Strona glówna < peggybrown > < wiersze >
Aby dodać komentarz zaloguj się
E-mail Hasło Zarejestruj się