Niebo
dzisiaj
jasny błękit nieba znów poraniony
białymi wstęgami oddechów
przez stalowe ptaki
zliczam luki w pamiÄ™ci –
bezkres luźnych domniemań
nade mną pół księżyca
niby stłuczona przypadkiem bombka
na najwyższej gałęzi jedliny
wokół bezkształtne kikuty drzew
pozbawione już liści
rozdrapujÄ… rany w przestrzeni
i złowieszczy chichot gawronów
jak ziszczająca się pieśń Tanatosa
ale czy pora umierać…
nie
życie jest piękne
jutro
jest przecież pozbawione złudzeń
bez cienia chmur apostazji i kłamstwa,
egocentryków, prostaków i tchórzy
przemierzÄ™ dalej przyszÅ‚ość ku niebu…
Adnotacje
|