opętanie
Czy to powinno tak boleć?
Gardło zdarte, rozorane słowa
w konwulsjach, jeszcze rzężą.
Na mównicy pusto. Odwagi nie mam
by prosić siebie o uczciwość.
Strzelam kpiną do cienia egoizmu
i tak marnie wygląda.
Ach, są jeszcze skopane nadzieje,
które leżą skryte w cieniu spokojnej obojętności.
Otwieram jedno oko i patrzę
na zgliszcza nudnego optymizmu.
Gdy otwieram drugie, dostrzegam
skuloną za odwagą duszę.
Chcę podejść, gdy słyszę stłumione przez strach:
Czego ty chcesz?
No właśnie, czego?
wadera
|