Kanapka z uśmiechem

Dla siebie.
Com już stracona.

Przyrządzam ostatnią kanapkę.
Kanapkę ze zgnilizną świata.
Ogórczane, słone plastry łez
Okrywają tuzin martwych ciał.
Ofiar wojny na chemiczny słód.

Przyrządzam kanapkę, by przetrwać.
Ostatnią. Choć ni smaku w niej, ni pasji.
Misternie żuję pseudoboskie sny.
Polimery złudzeń rozrywam w ochłapy!
Amok pragnień. Szklanka syntetycznej wody.

I dla Ciebie.
Któryś wiódł mnie.

Przyrządzam ostatni posiłek.
Coś był przy mnie - wyjącej do chmur.
Dłońmi drżącemi kromki z hukiem składam.
Do modlitwy. Byś w spiżarni serca. Głęboko!
Na chwilę nietrwałą!
Zachował powszedni chleb.

Mojej kanapki z uśmiechem.


Lidia_Wiktoria

Średnia ocena: 10
Kategoria: Życie Data dodania 2011-05-10 18:05
Komentarz autora: Rok 2011
Napisz wiadomość Dodaj do listy znajomych Strona glówna < Lidia_Wiktoria > < wiersze >
hebefreniczna | 2011-05-16 11:03 |
Bardzo dobry,świetne metafory:) polimeruy mi tylko biologią pachną:P
Brak komentarzy
Aby dodać komentarz zaloguj się
E-mail Hasło Zarejestruj się