* * * (sny nadchodzą…)
sny nadchodzą
obojętne jak wenezuelskie seriale
mogę mieć tylko pretensje do życia że czas
nieobliczalny potrafi biec przede mną
rzeczywistość pozostaje zaledwie dotykiem
już potwierdzałem rezerwację na spacer
zazwyczaj dotrzymuję słowa a ona czeka
kiedy przestanę miarowo chodzić nocami
w gotyckich bramach z cieniami w karty grać
następny dzień cieszy niczym krążek wilgoci
na policzku nad ostatnim zboczem dogmaty
zostawię bez żalu w odcieniach z nadzieją
pod rękę śpieszą niepoprawne pragnienia
podobno ostatnie spojrzenia w głąb mają
wpływ na przyciąganie księżyców i na świt
o trzech słońcach na granicach luster
marzeń nocy i życia
topor
|