Abrazja miłosna.

Słońce zachodzi, widać czerwone promyki zza horyzontu.
Ciepły kolor dopełnia głębie odcienia twoich włosów i oświetla rysy twarzy.
Pamiętasz kiedy mówiłem Tobie w tym miejscu jak Cię kocham?
Kulisty księżyc pojawił się na granatowym niebie.
Czy już północ?- pyta, nie odwracając wzroku od moich oczu.
Deszcz, kropla po kropli ściekała z naszych ciał łącząc się.
Nagle niczym Posejdona błyskawice rozświetliły niebo.
A my? my nadal nie wiemy co do siebie czujemy.
Teraz została luka, którą trudno wypełnić.
Bo Ciebie nie ma, a gdybyś była zrozumiałbym sens naszego życia.
I to ,że słowa dane na wiatr były prawdziwe.


Chalks

Średnia ocena: 10
Kategoria: Inne Data dodania 2011-08-04 23:01
Komentarz autora:
Napisz wiadomość Dodaj do listy znajomych Strona glówna Chalks > < wiersze >
Olcz | 2012-08-28 12:55 |
może spróbuj w prozie? :)
Yenna | 2011-08-11 22:20 |
Dla mnie to bardziej jak proza nie wiersz. Jakbyś przypominała sobie dzień i zrobiła z niego wpis w dzienniku.
Brak komentarzy
Aby dodać komentarz zaloguj się
E-mail Hasło Zarejestruj się