Dni utracone.
Ileż było dni,
niewiedząc dlaczego tak nazwanych,
niezasługujących na taką wyniosłość.
Zmarnowanych, w nijakim znaczeniu
będących tyko ułamkiem zegara…
Zbyt mało je znałem…
Przechodząc teraz przed oczyma – wracają,
zarzucają nienależyty szacunek,
nieprzyznany im – odrzuconym…
Chwytając dookoła wszystko
należne na lata,
obciążone w jednej chwili…
Zachodzę w nie.
Nie dziwię się powrotom ich,
ku przypomnieniu memu.
Tkwią tam w przeszłości – zapełnione,
niewykorzystane z prawidłowością
im przysługującą.
Może jednak nieuniknioną,
potrzebną ku zrozumieniu teraźniejszości,
by lepiej traktować – będące…
15 grudnia 2010r
celicacra
|