Pani Sówka

Zawitałem w gości do starego dębu w nadziei,
że Sowa użyczy mi wina, kpiłem z przyrzeczenia,
które dałem ważce, zresztą nie podoba mi się już dziewczyna.
Stara Pani Sowa owszem, była skora,
nalała po lampce Borówkowej Nuty a że jestem młody i pełen wigoru
chciała bym skosztował jeszcze jej Miętówki.
Na te słowa serce zabiło radośniej, nie pamiętam kiedy wypiłem butelkę,
Sowa także piła, stara Pani Sowa,
po pierwszej butelce była już gotowa.
Zaczęły się tańce, nieśmiałe spojrzenia,
szczypanie w policzek i czułe westchnienia.
Szybko zapomniałem, że ma swoje lata i nie
tracąc czasu szepnąłem do ucha a że jestem młody i pełen wigoru, słowo tylko jedno szepnąłem, Siwucha.
Długo nie czekałem na skutki Miętówki, Borówkowa Nuta też nie była gorsza, lecz to,
co się działo po lampce Siwuchy nie sposób opisać w kilku prostych słowach.
Nagle Pani Sowa jak by wyładniała w koronkową suknie dla mnie się ubrała,
Jeszcze łyczek wina potem łyczek wódki, nie czekałem długo na następne skutki.
Złapała mnie Sowa pod pachę jak dziecię i do
swego łóżka powoli mnie wlecze
a że jestem młody i pełen wigoru,
no przecież nie będę jej stawiał oporu.



Krzysztof Kazanecki


Odyseo

Średnia ocena: 10
Kategoria: Inne Data dodania 2011-10-03 01:51
Komentarz autora:
Napisz wiadomość Dodaj do listy znajomych Strona glówna < Odyseo > wiersze >
Aby dodać komentarz zaloguj się
E-mail Hasło Zarejestruj się