Ocean nie skażonej miłości

Gdy moje noce są bezbarwne i bezsenne
gdy moje noce są bezwonne bezimienne
gdy moje dni odchodzą bezpowrotnie
gdy w moich dniach czuje się obcy i samotnie
Wtedy rzucam się w ocean nieba
utonąć chcę w miłości ogromnej
tego dziś mi właśnie potrzeba
Ty każde serce przygarniesz bezdomne
Wtedy chcę popłynąć na fali
dobroci nieskończonej
są ci co jeszcze na brzegu zostali
cierpliwie czekasz sieci zarzucone
Znów ci się wymknąłem
popełniłem jakąś bzdure
lecz Twój rękaw nad głową powiewa
i płacze w przemokniętą od łez Twą koszule
Z oczyszczonych od plew ziarna
czeka na mnie życia chleb
z nie skażonych grzechem żarna
w ktorym Tyś sam jest.

Tomasz Kiełtyka Sarnek


Sarnek

Średnia ocena: 10
Kategoria: Inne Data dodania 2011-10-11 20:28
Komentarz autora:
Napisz wiadomość Dodaj do listy znajomych Strona glówna < Sarnek > wiersze >
bezimienna | 2011-10-12 10:12 |
Ciekawy wiersz. Pozdrawiam:)
Brak komentarzy
Aby dodać komentarz zaloguj się
E-mail Hasło Zarejestruj się