mój prywatny Trojan
znowu tu jestem
krzyczę w chmury
wiatr burzy włosy i myśli
wymiata jak śmieci żal
i to co już się nie przyśni
krzyczę w chmury
ucieka gniew
wyrzucam nadzieję
przecież będzie lepiej
bez tego balastu
lekka jak puch wzniosę się
tęczy się uczepię
wykrzyczę się w chmury
wiarę uniosę jak ptak
na nowo pokocham życie
zobaczę czubki drzew
osiądę jak mgła
wróciłam tu
stoję i krzyczę
na moim prywatnym szczycie
szybcia
|