TY
Nosiłeś na rękach
kiedy umierałam.
Głaskałeś po głowie
kiedy żyć nie chciałam.
Tuliłeś dłonie moje,
do mych łez
dokładałeś swoje.
Byłeś,
walczyłeś,
wygrałeś.
Pokonaliśmy kawał drogi.
Kiedy me ciało nie żyło
doładowałeś je swą siłą,
kazałeś oddychać.
Podałeś początek nadziei.
Złapałam wątek życia,
omotałam się nim,
wystroiłam w nowe kolory
kwiecistego kokonu.
Na stabilnym gruncie
szalejemy zwariowani
po słonecznej stronie,
w siebie wsłuchani.
Ściskając szczęście istnienia
spoglądamy na horyzont,
lękając się jedynie zaćmienia.
Razem...
Ewa_Krzywa
|