zabłądziłam
pierwszy raz
w swoim lesie pobłądziłam
siedząc na kamieniu nagle
zauważyłam że już ciemno
chowając się
rachubę czasu straciłam
ale echo mnie nie zostawiło
zostało tu ze mną
wracać-którędy ?
w którą mam iść stronę?
do domu-po co?
tu mam chociaż drzewa
chcę zniknąć
już w tym mroku tonę
noc dla mnie wkrótce
chorały zaśpiewa
dziki zwierz śpi
a wilków tu nie ma
grudzień tak ciepły w swoim obłędzie
nie zamarznę
mogę przy pniu drzemać
pewnie i tak
nikt szukać mnie nie będzie
do świata wrócę dopiero o świcie
wcale tego nie chcę
ale wiem że muszę
Bóg mi dał
i tylko On odbierze mi życie
drogi nie szukam
sama mnie znajdzie
rano wyruszę
szybcia
|