Skrzat widmo
Sen już oczy me zamyka.
Chociaż jeszcze wczesna pora.
Szary mrok za oknem rządzi.
Jeszcze chwila do wieczora.
Sierp księżyca blady świeci
Srebrnym blaskiem siejąc wkoło.
Czarne drzewa straszą wkoło.
Sowa śmieje się wesoło.
Z nieba złota gwiazdka spada.
Niosąc życzeń masę całą.
Świerszcz w kominie skrzypki stroi.
Serenadkę zagra małą.
Tam w pokoju w ciemnym kącie.
Skrzat przechera się ukrywa.
Tylko czeka bym usnęła.
Zaraz na mnie się wyżywa.
Za nos ciągnie szczypie w uszy.
Kołdrę ściąga na podłogę.
Całą noc tak się wygłupia.
A ja przez to spać nie mogę.
Oczy duże przestraszone.
Serce w gardle się trzepoce.
Głowę wciskam pod poduszkę.
Mam ja nieprzespane noce.
Aż tu kiedyś patrzę z bliska.
Na skuloną skrzata postać.
To nie skrzat to Twoje widmo.
Już na zawsze chce tu zostać.
Gdy dotarło do mej głowy.
Skąd Twe widmo tu się wzięło.
Chciałam Cię wyrzucić z myśli.
Ale serce chęć ucięło.
Chociaż rozum rządzi głową.
Ale serce wszystkim kręci.
Więc przybywasz do mnie zawsze.
Bo zostałaś w mej pamięci.
Ciemna nocka już za oknem.
Do poduszki głowę tulę.
W myślach chwytam Twoje dłonie.
W swoich dłoniach trzymam czule.
Księżyc zgasił swoje światło.
Sen już zamknął me powieki.
W moim sercu w mej pamięci.
Pozostaniesz już na wieki.
wierszokletka52
|