Między Niebem a piekłem
Odprowadziłam wzrokiem świat...
zniknął za rogiem.
Z twarzą bladą jak mgła
stoję teraz...
między diabłem a Bogiem.
Chłód przyodziewa nagie me ciało,
dreszczem mnie budzi z omdlenia.
Widzę urywki z mych lat - momenty chwały
i te, pełne zwątpienia.
Serce już cichnie, zapada zmrok,
to pewnie ze zmęczenia.
Jeszcze chwila i padnę u stóp...
Którego?
Jednego z dwóch, bez wątpienia!
Ten wytyka mi grzechy, klaszcze w dłonie jak opętany,
tracę siły, umyka mi oddech,
nie widzę do Nieba bramy!!
Odwracam się ku Niemu z nadzieją, że mi pomoże...
Już prawie upadam,
chcę wykrzyknąć
... PRZEPRASZAM CIĘ BOŻE!!!
lecz głos mój milknie,
słyszy go może, jeszcze
próbuję błagać,
na kolana osuwam się już bezwładnie.
Pozwolę...
ostatnia łza niechaj pierwsza upadnie.
Zdrętwiały język już nic nie powie,
martwy umysł nic już nie stworzy.
Lecz jeśli to ma być koniec,
to taki jest wybór Boży.
joas2223
|