polonez Ogińskiego
biel śniegu w oczy szczypie
mróz kąsa twarz i dłonie
tu pod lasem nikt solą nie sypie
świat mój w mroźnej ciszy tonie
z oddali słyszę leśne bajanie
lekki wiatr sennie skrzypcami śpiewa
jakby Ogińskim na pożegnanie
w polonezie kołyszą się drzewa
kroki rytmicznie do taktu skrzypią
do domu zaniosę zimy piosenki
srebrzyste płatki ślady zasypią
powrotnej drogi nie znajdą lęki
szybcia
|