złapałam wenę...

złapałam wenę za tylną kieszeń
od spodni,
budową przypomina leptosomatyka,
zostawia mi wolną wolę,
nie wnika,

dla niej ważna jest leksyka,
mnie oczarowała jej prosta technika
oraz ogromna dynamika,

spaceruję z weną ciemną alejką
w parku, poprawiam kaptur
bo wieje mi po karku,

nagle przyśpieszamy,
zmieniamy terasę,
wena trzaska obcasem,
ja szuram podeszwami,

teraz biegniemy między
szeleszczącymi drzewami,
z wielką trudnością łapie mroźne powietrze,

chciałam jej zapytać: czy dużo ode mnie wymaga?
nie zdążyłam, nie zorientowałam się kiedy puściłam kieszeń,

znowu mi to zrobiła, poprowadziła
przez chwilę i zostawiła,
po ty by znowu się pojawić,
podoba mi się to, że zjawia się w najmniej spodziewanej chwili...


asiac

Średnia ocena: 10
Kategoria: Inne Data dodania 2012-02-29 11:44
Komentarz autora:
Napisz wiadomość Dodaj do listy znajomych Strona glówna < asiac > < wiersze >
lipiec | 2012-02-29 13:58 |
Pojawia się i znika ...:)5*
Brak komentarzy
Aby dodać komentarz zaloguj się
E-mail Hasło Zarejestruj się