Coś z anioła
Czasami myślę jak by było, gdybyście wszyscy stad zniknęli,
Gdybyście choć na chwilę ukrytego anioła we mnie pojęli.
Gdybyście tylko widzieli te skulone skrzydła…
Ale widzicie tylko w mojej dłoni wielkie widła,
Nie ma sensu aureoli zakładać,
Po cichu do was – psy – się skradać
I szeptać przeklęte obietnice Hamleta
Cóż z niego był za poeta
Chciał być jak ja, Aniołem…
Tak, był… Posypany piekielnym popiołem.
Ale przynajmniej go pamiętacie
I jego słowa czasem po pijaku odcedzacie.
Otrzepię ze swych ramion pył,
Pozwolę, by z wami plugawie gnił.
Jestem jak poeta, któremu weny braknie,
Który płonie i wiary łaknie.
Nie mam w nikim zrozumienia,
Od lat nie czuję spełnienia.
Choć wiem, że mam w sobie coś z Anioła,
Płomień oczu i uśmiech Mona Lisy…
Eniii
|