Unwerwiony na dłoni
Siedzę na co dzień pośród was, Przyjaciele,
A mimo, że widzimy się całkiem często,
To wiecie o mnie doprawdy niewiele.
Kiedy mówię o uczuciach własnych,
To śmiejecie się w oddali pod nosem,
Gdyż są one dla was bolesnym ciosem,
Który nie mieści się w sercach ciasnych.
A kiedy jestem sam, moi najdrożsi Kamraci,
Osamotniony głoszę prawdę, w głowie powtarzając,
Dokładnie wszystko to, co myślałem przy braci.
Jestem robotem, jestem robotem,
A zadanie moje jest proste nadzwyczaj,
By tworzyć sztukę, a żyjąc zazwyczaj,
Milczeć i starać się nie być kłopotem.
A sztukę tworzyć i tworzyć wytrwale,
By tylko uświadamiać ludzi o szczęściu,
Nawet jeśli być wyśmianym zuchwale.
Straszne w tym wszystkim jest tylko jedno.
Nie oko sztuczne, nie sztuczne serce,
Nie sztuczna wirusy w sztucznej nerce,
Lecz sztuczne uczucia, od których odejść trudno.
CRAlright
|