Gdy niebieski, wielki ptak...
Gdy niebieski, wielki ptak
Znów poderwał sie do lotu
Zawrzał mocą boski wiatr
I rozdmuchał względny spokój
Podmuch porwał z ziemi pył
Cisnął piachem w mokre oczy
Krzyknął człowiek z całych sił:
Ślepnę ! Ratuj !
Nie odmawiaj mi pomocy !
Opadł wierny ziemi kurz
Zawróciły róże losu
Człowiek nie jest ślepy już
I powrócił zbiegły spokój
Wtem rozebrzmiał gromki głos
Wyrwał gdzieś wysoko w chmury
Czemuś spuścił mi ten los
Zaplanował wszystko z góry ?!
Miałem w oczach szczęścia łzy
Już trzymałem w rękach złoto
Gdy wtrąciłeś mi się TY
Zamieniając je na błoto..
taki_1
|