Białe konwalie
Zapach konwalii odurzył mnie
na wzgórzach leśnej polany
wśród drzew zielonych
gdzie ptaków śpiew
gdy szedłem oczarowany.
Białe kwiatuszki niczym dzwoneczki
kwieciły przestrzeń całą
A Ty zrywałaś je dostojnie z
pietyzmem i godną chwałą.
A ja zrywałem najpiękniejsze
dla Ciebie w podarunku
Ty za to odwdzięczałaś się
tysiącem pocałunków,
a woń konwalii sprawiała że
gorętsze jeszcze były,
zbliżenie ciał, smak słodkich ust
i serca jak dzwon waliły.
Splecione ręce drżały wciąż
i smak słonego potu
sprawiały to że ja i ty
nie chcieliśmy powrotu.
A ja gładziłem twoje włosy
jak len proste w kądzieli
i szliśmy ścieżką wśród
starych drzew, szczęśliwi
i weseli.
I czułem Twego serca żar
i mego serca bicie
myślałem przy tym cicho
w myślach, że kocham Cię
nad życie.
Henry Siwakowski
Henk
|