przebudzenie przed snem
Wieczór
Jak jeden z wielu?
Czekałam na sen w świeżej pościeli
Z oddechem pachnącym miętą
Szerokiego łóżka nikt ze mną nie dzieli
Może nie jestem kobietą?
A już na pewno świętą
Łza spod powiek się wyślizgnęła
Zrozumiałam
Jestem przecież tylko głosem
Skąd tak nagle
Ta myśl się wzięła?
Ja już od dawna o nic nie proszę
Głos
Ten, który ja słyszę
Do mnie ma nie po drodze
No chyba, że przy okazji
Może?
I czemu głupia ciągle z tym się godzę?
Gdzie zdrowy rozsądek?
Gdzie moja duma?
Boże!
Dość!
Nie chcę już czekać
Ani szukać
Do spotkania sposobności
Głos niech płynie sam!
Muszę uciekać
Zanim gorycz na dobre się rozgości
szybcia
|