Carpe diem...
Największą sztuką w życiu jest śmiać się zawsze i wszędzie.
Nie powinniśmy żałować tego co było
i nie wolno nam się bać tego co będzie.
Są jednak w życiu takie rzeczy i są takie chwile
kiedy usta się śmieją a z oczu płyną łzy,
bo w sercu łamie się życie.
Kocham się śmiać, lecz bardzo często płaczę.
Wciąż uciekam od przeszłości, ale czasem pragnę cofnąć czas.
Nie wierzę w cuda, ale gdy spada gwiazda myślę życzenie...
Tyle sprzeczności we mnie,
ale przynajmniej nie udaje kogoś kim nie jestem,
nadal jestem sobą.
Każdy ma jakąś słabość, sposób ucieczki od rzeczywistości,
może dlatego wolę żyć złudzeniami.
Łapię chwilę, czerpię najwięcej z tego co jest teraz.
Sama tworzę swoje przeznaczenie...
Nie ma we mnie nienawiści ani żalu do życia.
Czasami jednak, przez krótką chwilę, pojawia się myśl,
świadomość własnej bezużyteczności, strach...
Strach nie przed tym, by spróbować wszystko jeszcze raz,
ale żeby nie cierpieć z tego samego powodu.
Dociera do mnie jak długą drogę trzeba przejść,
by zrozumieć,
że dalej jest się w tym samym miejscu.
Muszę pozwolić pewnym rzeczom odejść,
muszę się w końcu od nich uwolnić, odciąć.
Nie z powodu słabości czy lęków, ale po prostu dlatego,
że nie ma już na nie miejsca w moim życiu.
...zamknę drzwi, zmienię płytę, posprzątam dom, strzepnę kurz...
i zacznę wszystko od nowa.
Tak jakby dzisiaj był pierwszy dzień reszty mojego życia.
Tola_Lachman
|