żona
kochałem..miłością niezmierzoną
płakałem..gdy się oddalałem
budzę się rano,
oczy otwieram
zimny wzrok ogarnia łoże
śpi.. tak obca, jak gwiazdy na niebie
kim ona jest?
wiem kim kiedyś była
dziś nie znam jej
nie pamiętam czasu
kiedy nasze drogi rozeszły się?
niezauważalnie, dyskretnie, po cichu
ja to się stało?
kto na to pozwolił?
setki pytań tłoczą się
znam jej imię
czy coś więcej?
tylko wspomnienia
te dobre i te złe
jej uśmiech zanikł gdzieś
stłumiony krzykiem słów
nie pamiętam już
tylko ból.. widzę gdy
zimny wzrok ogarnia
śpiącą
bez uczuć, bez ciepła
niech śpi.. cieszę się ciszą
nastał kolejny dzień
uzbroić się już czas
wojnę toczyć dalej
mój wróg obok śpi
nie budźmy go wcale
niech śpi
może dziś zawiesić broń?
w ciszy przeżyć dzień
czy tak się da?
gdy każdy nerw krzyczy w głos
broń swojego.. nie daj się
jak daleko to już zaszło?
i dokąd zaprowadzi?
coś wczoraj mówiła
nie rozumiałem słów
obcym językiem...jakby
nie wiem co ode mnie chciała
czy walczyć, czy zawiesić broń
patrzę wkoło
pole bitwy czarne
ruiny miłości, szczątki ufności...
nie da się odbudować
trwać i walczyć?
czy polec?
Anna_Toma
|