Zapłakać chcę
Chcę wreszcie zapłakać wraz z poranną rosą
Kocem ciszy stłumić ogień
Który zewsząd mnie otacza i boleśnie liże
Nie oddam siebie, rzucę mu byle co, tak jak lubi, na pożerkę
Wyjdę pewnym krokiem, wyprostowany
Już nie spojrzę
Kiedy w swoim wiecznym głodzie i złości
Wystawiając swe liczne, fałszywe, gorące języki
Znów będzie mnie do siebie wołał
|