JESIEŃ
Uwielbiam zapach jesieni i ten szelest liści,
Spokój, który przewala się po całym mieście.
Kocham te liście zeschłe i gałązki łysiejące.
Wreszcie kolory są prawdziwe i rozlewają się.
Całe ulice – pożółkłe lub soczyście krwiste.
Niech się samotność rozsiądzie przy stole.
Wreszcie! Wszyscy odczuwają tę niedolę.
I piękno widzą, które na drzewach wyrosło,
Umarło i rozpostarło na chodnikach kości.
Tak świetność każda przemija i na chwilę,
Nim przyjdzie zima, pięknieje jeszcze to,
Co nie powróci nawet we wspomnieniach.
Tak ziemskie rzeczy żegnają się ze światem.
Tak zacierają się wspomnienia ostatnie.
I nim odejdzie na zawsze w chłodny krajobraz zimowy
To, co zdawało się nieomylnie, że zawsze będzie zielone.
To, co miało zawsze oblane być słońcem i w podzięce
Obrastać hojnie słodkim owocem. To wszystko odejdzie,
Zmieni się w ruinę, która nie zaowocuje i śniegiem się okryje.
buffay
|