Przebudzenie
Obudziłam się w pierzastej pościeli
Jeszcze pachnąc słodyczy nocą
Promień słońca po ziemi się ścieli
Łąka błyszczy poranną rosą
Wzrok już prawie mam całkiem przytomny
Rozumowi rozkosz obrzydła
Nogi z chmury spuściłam bym mogła
Rozprostować pogniecione skrzydła
Każde pióro ma ślad pocałunku
Całe ciało przeciągam powoli
Palce błądzą szukając ratunku
Twego ciała słodkiej niewoli
I przytomnieć bym chciała i nie chcę
Noc mnie jeszcze woła do siebie
Dzień mnie kusi słonecznym blaskiem
Lecz chce zostać we własnym niebie
ZUZANNA
|