Złota jesień
Odpłynęło piękne lato,
na kalendarz wkroczył wrzesień.
Do nas strojna niby dama
przyszła złota polska jesień
Na wytwornym kapeluszu
ma woalkę z pajęczyny
a na szyi sznur korali
z kolorowej jarzębiny.
Przyszła po to, aby w porę
z pól i z sadów sprzątnąć zbiory.
Żeby plony tego lata
zapełniły nam komory.
Jeszcze w ramach odpoczynku,
kiedy w polu już się zmęczy,
pomaluje liście drzewom
kolorami letniej tęczy.
Czasem smutek się przypęta,
kiedy wspomni lato jeszcze.
Wtedy nieco się rozkleja
i zapłacze rzewnym deszczem.
Idzie jesień poprzez pola,
rozpościera mgły nad łąką.
Gdy zapragnie jeszcze ciepła,
to zaprasza także słonko.
Osobiście lubi sprawdzić,
czy jest każdy kłosek ścięty
i powąchać dymu w polu,
kiedy rolnik pali łęty.
Narodzona miłość w lecie
też dojrzała do jesieni
więc stwierdzają zakochani,
że już pora się ożenić.
Już zapewne od lat wielu
ten się zwyczaj u nas trzyma,
bo we dwoje cieplej w łóżku,
kiedy przyjdzie mroźna zima.
roman
|