Umarli poeci
Umarli poeci wśród nas pętlą swe czary,
Wszystko jakieś ciemne i szorstkie,
Szybko milknące gwary,
Niczym tafle morskie.
Późno to skłania się i łaknie,
Natężenia słuchu bystrego,
Ciemną nocą blaknie,
Pośród gwiazd lub nieba mętnego.
Szepty, kroki, słowa,
Przede mną ścieżka szeroka,
Nad którą szumi dzicz buczynowa,
Skrzętnie uwita, ciemna i głęboka.
Wśród słów zapomnianych,
Poruszam się jak mara,
Na wskroś wzgórz wichrem owianych,
Może znajdzie się między wierszami szpara,
Ukrycie delikatnie spowite w atłasie,
Schron dla znękanego przechodnia,
Zagubionego w czasie,
Tej wiedzy tajemnej pochodnia.
Poeci co umarli wewnątrz kart swojej sztuki,
Zbutwieli i w nędzy pokruszyli na pył,
Widzę ich słowa i wołań pomruki,
Zjedzonych przez kruki, jesienny deszcz ich zmył.
Pein
|